Myśli nie moje

"Zamknij oczy, ale nie umieraj. Masz prawo do płaczu.
A potem wstań i walcz o następny dzień."
/Anna Kamieńska/

czwartek, 4 marca 2010

ego

Idziemy do hotelu... idziemy... idziemy i końca nie widać. Droga owszem prowadzi nas pod sam hotel ale składa się z samych zakrętów co konkretnie wydłuża trasę. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jak któraś ma zaniżoną samoocenę to w Betlejem się na pewno podniesie. Jeszcze nie słyszałam tyle razy w ciągu godziny, że jestem "beautyfull" a nawet "very". Nie powiem moje ego poczuło się mile połechtane. Tylko kolejny raz plułam sobie w brodę z powodu mojego angielskiego. Jedna sytuacja mnie szczególnie rozbawiła. Idziemy sobie spokojnie aż tu nagle ze sklepu po drugiej stronie ulicy wybiega gość i wrzeszczy "Water one dolar". Trochę go zignorowaliśmy więc on butelka pod jedną pachę, pod drugą, dwie w ręce i za nami. Nasza reakcja przyznam trochę komiczna... skoro ktoś cię goni to trzeba uciekać. Ale szybko stwierdziliśmy, że woda nam się jednak przyda. Kupujemy więc wodę a kolo do mnie z promiennym uśmiechem na twarzy i błyskiem w oku "you are beautyfull madam". Przyznam szczerze, troszkę mnie wmurowało. A przystojniak z niego był niezły...

Szliśmy dalej. Przechodząc obok grupki chłopaków znowu usłyszałam za plecami "beautyfull" odwróciłam się i uśmiechnęłam, oni zrobili to samo. I były to bardzo sympatyczne i szczere uśmiechy. Kurcze, jakie to miłe jest. Po drodze zaczepiali nas, pozdrawiali. I to mi się w Betlejem bardzo podoba. Ludzie nie patrzą się dziwnie jak się do nich na ulicy uśmiechniesz. Ktoś by mógł powiedzieć, że oni mają w tym interes, żeby tylko wejść do ich sklepu i coś kupić. Ale jaki interes ma kobieta, która na ulicy stoi i rozmawia z grupą osób, na nasz widok odwraca się i z uśmiechem na twarzy pyta "Poladn?" "Yes"- pada odpowiedź "Super". To jest naprawdę szalenie miłe. A że ci się samoocena przy okazji podniesie to tylko się cieszyć ;)

Myślę że duży wpływ ma też nastawienie. Nam na dzień dobry Tomek od razu powiedział, że w Betlejem nie mamy się czym martwić, że jest bezpiecznie i spokojnie możemy sobie chodzić na spacery nawet nocą. Moja znajoma wróciła niedawno z Izraela. Dwie noce też spali w Betlejem. Przewodnika mieli izraelskiego więc nie wjeżdżał z nimi za mur, ale powiedział że mają bardzo uważać, rzeczy mocno trzymać przy sobie... Zupełnie inne podejście. Ja jak opowiadam o Betlejem to z błyskiem w oku a ona raczej z lękiem. I teraz kto jest bliżej prawdy. Czy faktycznie jest się czego bać w Betlejem? A może to obraz jak widzą ich Żydzi i jak chcą żeby ich postrzegali... może się tu trochę zagalopowałam... i mam świadomość tego że jestem stronnicza, ale zdania o Betlejem nie zmienię i będę je nadal powtarzać. To bardzo sympatyczne i fajne miasteczko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz