To tutaj Pan Jezus imprezował. Dojechaliśmy do Kany Galilejskiej, gdzie Pan Jezus na weselu przemienił wodę w wino. Nigdy nie sądziłam, że te stągwie są aż tak wielkie. Oj musiała być impreza. Tomek prosi jednego faceta z naszej wycieczki żeby przeczytał ewangelie ale ten odmawia. Moje ciotki namawiają mnie żebym przeczytała, ale jakoś mi głupio było. Teraz trochę żałuję... Gdyby Tomek mnie zapytał wprost to bym się pewnie zgodziła, ale nie lubię się tak wyrywać przed orkiestrę... W końcu nikt nie czyta. Słuchamy tylko opowiadania Tomka. Potem przechodzimy korytarzami wśród ruin dawnych zabudowań.
Przechodzimy do kościoła. Kościół Najświętszej Tajemnicy Sakramentu Małżeństwa. Kto im wymyślił takie długie wezwanie. Tam każdy indywidualnie ogląda wnętrze. Nie lubię w odniesieniu do zabudowań sakralnych używać stwierdzenia zwiedza. Właśnie jakaś włoska pielgrzymka zainstalowała się przed ołtarzem. Małżeństwa odnawiają swoją przysięgę.
Z kościoła przechodzimy do sklepu. Degustacja wina. Dobre. Chociaż czerwone (osobiście nie przepadam). Zimne! To najważniejsze. Oglądamy pamiątki kupujemy wino i w drogę.
Tabgha. 7 źródeł. Miejsce w którym Agata poprawiła przewodnika HA! A tak na poważnie miejsce rozmnożenia chleba i ryb. Jakoś mam sentyment do tego miejsca. Takie malutkie skromne i z przepiękną mozaiką w podłodze.Ta mozaika jakoś zawsze mi się podobała. A tu jestem w miejscu gdzie się ona znajduje i oglądam ją na własne oczy. W sumie nic takiego, nie jest to artyzm wysokich lotów, ale jest w niej coś takiego... sama nie wiem jak to nazwać...
A z tym poprawianiem rzecz się ma tak: Tomek mówi, mówi, mówi... Klasyczny słowotok w jego wykonaniu o tym coś się tu wydarzyło jak i po co. I w pewnym momencie
Tom: Jezus rozmnożył pięć ryb i dwa chleby.
Ja: Chyba odwrotnie.
Spojrzał na mnie, zdziwienie wymalowane na twarzy, zerka do swoich notatek, ale chyba nie do końca znalazł odpowiedni fragment i niepewnie odpowiada
Tom: No tak, chyba tak, pięć chlebów i dwie ryby.
Później pokazuje ksero mozaiki
Tom: Mozaika przedstawia dwie ryby... no właśnie dwie. (I uśmiech porozumiewawczy w moją stronę) i kosz z czterema chlebami, piątym ma być ciało Jezusa.
Ten fragment mozaiki zachowała się z czasów pierwszych chrześcijan. Reszta jest zrekonstruowana. Znajduje się on pod ołtarzem. Kościółek zdecydowanie przypada mi do gustu. Malutki i przytulny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz