Myśli nie moje

"Zamknij oczy, ale nie umieraj. Masz prawo do płaczu.
A potem wstań i walcz o następny dzień."
/Anna Kamieńska/

piątek, 28 sierpnia 2009

loża szyderców

Zatrzymujemy się przy Kibucu. Wikipedia mówi, że kibuc to spółdzielcze gospodarstwo rolne w Izraelu, w którym ziemia i środki produkcji są własnością wspólną. Tomek określa ich "trochę spóźnieni hipisi". Po krótkim postoju jedziemy dalej. Znowu trochę śpię, trochę słucham przewodnika.

Tomek przechodzi po autobusie i zbiera opłaty za wejściówki przewodnika jerozolimskiego napiwki itp. Nasza ekipa ulokowała się na samym końcu autobusu, od reszty oddzielały nas z jednej strony drzwi z drugiej dwa wolne miejsca. Podchodzi do nas z hasłem "A na końcu loża szyderców". Ładnie nas podsumował na dzień dobry. Ale hasło nam się spodobało i weszło do użytku wewnętrznego. Płacimy co mamy płacić potem chwile z nim rozmawiamy. Coraz bardziej podoba mi się jego sposób bycia. Już wiemy co było przyczyną naszego granicznego rekordu:
A - Izrael miał manewry przez co nas bardzo skrupulatnie sprawdzali
B - osoba, której zatrzymali paszport miała paszport tymczasowy na którym nie można wjechać do Izraela. Także w sumie i tak mieliśmy szczęście, że ją w końcu puścili.

Przejechaliśmy przez Jerozolimę. Nasz bardzo dobry i bardzo szybki arabski kierowca sprawnie poomijał wszystkie korki. Zbliżamy się do muru otaczającego Betlejem. Tomek tłumaczy coś o Palestynie i Izraelu, ale nie do końca rozumiem o co mu chodzi. Może to zmęczenie, 6 godzin na słońcu... Przekraczamy mur i wjeżdżamy do Betlejem.

Tomek twierdzi, że to najfajniejsze miasto świata. Widać, że ma do niego niemały sentyment co z biegiem czasu udzieliło się i mnie.

Hotel Betlejem w mieście Betlejem. To nasza baza. A w zasadzie powinnam napisać Bethlehem. Bagaże zostawiamy na holu i idziemy na kolacje. Szwedzki stół. Nie jest źle. Ba. Powiedziałabym nawet, że jest całkiem dobrze. Cała misa kukurydzy. Jest cudownie!

Pojedzeni udajemy się na zasłużony odpoczynek. Wchodzę na 8 piętro (nie chciało mi się czekać na windę). Walizki stoją na korytarzu przyniesione przez obsługę. Każdy zabiera swoją i rozchodzimy się na pokoje.

Chwila prawdy. Ile mamy łóżek? 4! czyżby bonus po Nuweibie???

2 komentarze:

  1. Ty już wszystkiego zmęczeniem nie tłumacz to raz, dwa coś jest w tej "loży...";) myślę, że trafił tym stwierdzeniem w samo sedno;P a trzy, to bonus solidny Wam się trafił:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tłumaczył o murze następnego dnia to już zajarzyłam o co chodzi

    A czemu w sedno... :P Już nie rób z nas takich prześmiewców :)

    OdpowiedzUsuń