Rozpoczęłam pisanie bloga od "dziennika pokładowego". Założenie było takie żeby przenieść z pamiętnika do świata wirtualnego moje wspomnienia z wyprawy do Izraela i Egiptu... Potem wkradały się różne inne posty, dziennika było coraz mniej.... i co??? 3 lata minęły a dziennik pokładowy nadal jeszcze nie ma zakończenia. Postanowiłam sobie, że nie zacznę opisywać tegorocznego wyjazdu do Francji póki nie skończę tamtego. Może mnie to zmotywuje do szybszego zakończenia.
Zbliżamy się do IX stacji "trzeci upadek". Widać już kopułę. Robię zdjęcie, które się potem okaże jednym z moich ulubionych z tego czasu. Przechodzimy obok koptyjskiego kościoła św. Heleny, mamy pecha, jest zamknięty. Skręcamy na lewo i wchodzimy na coś przypominającego dziedziniec z kopułą na środku. Ku mojemu zdumieniu stoimy na dachu bazyliki. Dokładnie nad kaplicą św. Heleny. Jesteśmy w części etiopskiej. Bardzo biedna część. Idziemy do małego kościółka. Trafiamy na moment kiedy mnich wychodzi czytać pismo święta. Prawdopodobnie był to jakiś list.
Przechodzimy pod drzwi bazyliki. W oddali jest meczet. Słychać jak Muezin nawołuje na modlitwę.
Ostatnie pięć stacji mieści się w Bazylice. Strome schody z boku kierują do Kaplicy Obnażenia z szat. Nie idziemy tam. Wchodzimy do bazyliki i również po stromych schodach udajemy się na golgotę. Stacja jedenasta i dwunasta, przybicie i śmierć. Grecki ołtarz, zdobiony w stylu wschodnim umieszczony jest nad Kalwaryjską Skałą. Na prawo od ołtarza otwarcie w chodniku pokazuje rozpadlinę, którą łączy się z trzęsieniem ziemi w czasie śmierci Jezusa.
Pod ołtarzem znajduje się gwiazda, którą się całuje bądź dotyka. Ustawiliśmy się w kolejce żeby też tak zrobić. Oczywiście standardowo akcja "sesja zdjęciowa". Postanowiłam nie denerwować się specjalnie. Nawet mi to wychodzi. Może dlatego, że byłam na początku i mało mnie obchodziło co będzie się działo potem.
Ołtarz niewątpliwie piękny ale nie w moim stylu. Tyle tego tu, że nie wiadomo na co patrzeć. Tabuny lampek oliwnych, dużo złota... zdecydowanie nie dla mnie.
Schodzimy i na chwilę stajemy przy kamieniu namaszczenia. Na nim złożona ciało Pana Jezusa po zdjęciu z krzyża. To, że nie wypada na nim siedzieć rozumie się samo przez się... Jeśli nie ze względu na własne wierzenia to chociażby ze względu na szacunek dla miejsca i tych, którzy są tu ze względów religijnych... Okazuje się jednak że nie jest to takie oczywiste...
Jak zobaczyłam fotkę to pomyślałam, że się pomyliłaś czy coś... Jesteś już w połowie dziennika pokładowego??
OdpowiedzUsuńChyba jestem, ale głowy nie dam :P
Usuń