Wiem, że patrząc na moje posty to wygląda trochę tak jakby przez cały czas się nad sobą użalała, siedziała cały dzień owinięta w koc z pudełkiem lodów i popkornem jak swego czasu serialowa Magda M. i nie chciała niczego zmieniać... ale to nie jest tak do końca. Tylko blog stał się aktualnie chyba dla mnie takim miejscem gdzie mogę sobie do woli marudzić. Jakoś odreagować to, że przez cały czas staram się znosić to wszystko z podniesioną głową. Tutaj smęcę cały czas, ale w realnym świecie próbuje jakoś to wszystko przetrwać chociaż nie jest to łatwe.
Ostatnio mamy wiosnę. Zawsze uwielbiałam ten moment przejścia. Pierwsze wyjście na dwór w niskich butach, czy bez kurtki. Pierwsze kwiatki, pączki to zawsze sprawiało mi wielką frajdę. W tym roku niestety mnie to już tak nie cieszy. Mam takie dziwne odczucia jakby mój mózg przyjmował do wiadomości te wiosenne kolory, ale nie robiły one na min żadnego wrażenia. Wszystko jest nadal nijakie. Taki psychiczny daltonizm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz